Dąb Pruszowice zostaje w B klasie!

Wykluczenia z rozgrywek nie będzie. Ukarany w połowie listopada usunięciem z B klasy Dąb Pruszowice odwołał się od tej kary i doczekał się jej złagodzenia.

Przypomnijmy, grający na co dzień w IV grupie B-klasy zawodnicy z Pruszowic (gm. Długołęka) za groźby karalne wobec sędziego (miało do nich dojść po meczu 1o. kolejki z Błękitnymi Krzeczyn) zostali ukarani przez Dolnośląski Związek Piłki Nożnej wyrzuceniem z rozgrywek oraz karą finansową w wysokości 2 tysięcy złotych.
Co ciekawe, Dąb wygrał z Błękitnymi 5:3. A przez część meczu grał w dziesiątkę. Doniesienia o karygodnym zachowaniu pruszowiczan wobec arbitra brzmiały więc bardzo niespodziewanie. W protokole pomeczowych można było przeczytać choćby, że zawodnicy Dębu straszyli arbitra “wjazdem na chatę” oraz odwiedzinami “rodziny”.
Piłkarze i działacze Dębu od samego początku utrzymywali, że zapiski z protokołu nie pokrywają się z prawdą. Klub z Pruszowic odwołał się więc od kary. Pisemna obrona Dębu sporządzona przez prawnika miała aż 16 stron. I wszystko wskazuje na to że część wyjaśnień Dębu przekonała piłkarskie władze, bo decyzja o wykluczeniu z B klasy została cofnięta. Utrzymano jednak karę finansową w wysokości 2 tys. zł. A wykluczenie z ligi zamieniono na walkower na korzyść Błękitnych.
Teoretycznie w Pruszowicach powinno odetchnąć z ulgą. Decyzję związku przyjęto tam jednak z mieszanymi uczuciami.
Zależało nam na oczyszczeniu z zarzutów i jeśli DZPN uznał nasze racje i wycofał się z wyrzucenia nas z ligi, to nie do końca rozumiem za co ten walkower. Tu już nie chodzi o te 2 tys. zł, ani nawet o punkty stracone walkowerem. To jest do odrobienia. Najgorsze, że cały czas będzie ciągnęła się za nami opinia tych, którzy grozili sędziemu po meczu. A cała ta sytuacja to nieporozumienie. Boję się, że taka opinia może nam utrudnić rozwój klubu i na przykład skomplikować rozmowy z potencjalnymi sponsorami – mówi prezes Dębu, Grzegorz Kocik.
Dąb może odwołać się od kar DZPN jeszcze raz, ale tym razem w Polskim Związku Piłki Nożnej. Złożenie takiego pisma to jednak koszty.
Przypominam, że jesteśmy klubem B klasowym i nie mamy budżetu na takie wydatki. Nie podjęliśmy jeszcze decyzji, czy w ogóle odwołamy się do PZPN – kończy Grzegorz Kocik.