FelietonyRozmaitościWrocław

Malwina znalazła w internetach

I choć szaleje wójt, wy wójta się nie bójta!

Są na świecie rzeczy, które się filozofom nie śniły. Są również ludzie, których zachowania wywołują… konfuzje. Używając nomenklatury lotniczej – turbulencje. Gorzej jeśli w ich trakcie nie leci z pasażerami pilot.

Otóż wójt Ulhówka rozwalił system. Najpierw nieszczęśliwie zakochał się w pani doktor, za co został postawiony przez prokuraturę w stan oskarżenia za nękanie, albo jak kto woli stalkerstwo, a zaraz potem oświadczył, że… jest celebrytą. Ale po kolei. Że miłość nie zna granic, wszyscy wiemy od wieków. W przypadku Łukasz Kłębka, wspomnianego już włodarza Ulhówka nie tylko nie zna granic, ale również ich wyraźnego przekraczania. Powiedzieć, że pan Łukasz w swoim manifestowaniu uczuć poszedł o most za daleko, to nic nie powiedzieć. On przekroczył wszystkie mosty i Rubikon. Słał kwiaty, wystawał pod domowym oknem, nachodził w pracy, na spacerze, podczas zebrań w szkole, zaczepiał smsami i za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jego plany popsuł prokurator, który wlepił mu zakaz zbliżania się i urwania wszelkich kontaktów do obiektu westchnień, jakim była wspomniana pani doktor. Komentarz samego wójta:

– Nie wiem, ale może z tą miłością w czymś przesadziłem, jednak w moich kręgach, tak właśnie uczono mnie walczyć o kobietę – wypalił. Trudno, zdarza się, zakochał się po uszy, aż stracił… głowę, gorzej, że podczas jednej z pierwszych sesji po tym zdarzeniu powiedział:

–Wiele osób pyta mnie, ile zarabiam, jakie w gazetach mam z tego profity. Jestem najpopularniejszym wójtem w Polsce. Lokalnie mówi się o mnie celebryta. Celebryta jest często na łamach gazet i czasopism, ale rzadko się zdarza, a już na pewno nikt tu na sali nie pamięta albo sobie nie przytoczy takiego drugiego wójta, który by jednego dnia trafił na czołówkę dwu gazet z dwoma różnymi artykułami. Mówią, że to jest mistrzostwo, inni mówią, że to jest popularność. Nie ukrywam, że jestem osobą popularną i lubianą, która wzbudza wiele zainteresowania – tłumaczył radnym podczas ostatniej sesji (30 września) Łukasz Kłębek. Chwalił się, że jego wizerunek przyciąga czytelników, elektryzuje i ciekawi. Stwierdził, że jest popularny, a dzięki popularności można łatwiej w przyszłości zaistnieć na rynku politycznym większego formatu (za kronikatygodnia.pl).

Jak widać, Pan Łukasz Kłębek wielkim uczuciem darzy nie tylko panią doktor. Kocha również siebie. I to bez opamiętania. Ciekawe, co na to prokurator?

Radni są zażenowani. Mieszkańcy też. – Zaczynamy się go bać – twierdzą na ulicach. Nam pozostaje uspokoić, że choć szaleje wójt (z miłości!), wy wójta się nie bójta!

Podobne artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Sprawdź też

Close
Back to top button
Close