Wrocław

Michał Zapiór: niektórzy radni to pozoranci. Aż żal ich mandatów

Przedsiębiorca, aktywista, radny. W gminie Długołęka pełniący funkcję przewodniczącego komisji rozwoju gospodarczego, ochrony środowiska i komunikacji – jak sam twierdzi – jednej z ważniejszych w radzie gminy. Co sądzi na temat pracy dla lokalnej społeczności, jaki wpływ na postrzeganie osoby publicznej mają media społecznościowe i dlaczego warto pomagać?

W najbliższą sobotę w Szczodrem odbędzie się bieg dla młodej mieszkanki gminy Patrycji Kaniewskiej cierpiącej na mukowiscydozę. Weźmie Pan udział?
MICHAŁ ZAPIÓR:
– Tak i zachęcam wszystkich do tego. Patrycja potrzebuje miesięcznie ok. 80 tysięcy złotych, by żyć. Sama nie jest w stanie zebrać takiej kwoty. Zresztą jej siostra przegrała nierówną walkę ze wspomnianą chorobą. Musimy zrobić wszytko, by tym razem stało się inaczej.

W tygodniu można Pana spotkać na lokalnych boiskach piłkarskich? To Pana hobby?
– W moim wieku to już nawet nie jest kwestia pasji, a zdrowego rozsądku (śmiech). Ruch na świeżym powietrzu jest po prostu wskazany, a ja dodatkowo lubię sport, więc biegam za piłką. I nie tylko. Chodzę też na siłownię. Jestem aktywny.

Słyszałem, że wstąpił Pan w poczet drużyny oldbojów, to jakiś nowy projekt?
– Staramy się z grupą kolegów z Kiełczowa i okolic sensownie konserwować. Gramy więc w piłkę i regularnie spotykamy na orliku. Umownie jesteśmy grupą oldbojów, bo – po pierwsze: każdy ukończył 35. rok życia, a po drugie: łatwiej w domu żonom wyjaśnić, że bierzemy udział w przygodzie życia. Na puchary na razie się jednak nie zanosi.

Umownie jesteśmy grupą oldbojów, bo – po pierwsze: każdy ukończył 35. rok życia, a po drugie: łatwiej w domu żonom wyjaśnić, że bierzemy udział w przygodzie życia.

Promuje Pan również ideę Młodzieżowej Rady Gminy. To ma sens?
– Oczywiście. Spotykamy się z młodymi ludźmi w szkołach, by edukować ich z zakresu samorządności. Chcemy, aby młodzież miała realny wpływ na to, co się dzieje w gminie, dlatego wtajemniczyliśmy uczniów w projekt o nazwie “Młodzieżowa Rada Gminy”, który chcemy reaktywować w nowej formule. Na najbliższą sesję przygotowaliśmy projekt uchwały, który nam to umożliwi. Dla przykładu, nowy projekt zakłada, że młodzi radni będą mogli składać projekty uchwał, czy będą dysponować własnym budżetem. To rewolucyjne zmiany.

Udział w akcjach charytatywnych, prospołecznych, własna firma, do tego praca radnego. Wystarcza doby?
– Nie jest łatwo, ale nikt nie mówił, że będzie. Prowadzę firmę zajmującą się instalacjami elektrycznymi, dodatkowo próbuję zarażać innych sportem. No i praca na rzecz mieszkańców gminy. Tego jest sporo, bo gmina jest ogromna, a odpowiadam za komisję rozwoju gospodarczego, ochrony środowiska i komunikacji, więc mam, co robić.

Ile wniosków rocznie trafia na Pana biurko i czego najczęściej dotyczą?
– Nie jestem w stanie policzyć. My jako dwunastoosobowa komisja nad każdym takim dokumentem musimy się pochylić. Formalnie urząd taki wniosek przesyła do nas, a my analizujemy, czy jest słuszny, czy nie, czy jest zgodny z przepisami obowiązującego MPZP (miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego) i czy zabezpiecza interes mieszkańców. Najczęściej rzecz jasna analizujemy wnioski o przekształcanie gruntów rolnych na budowlane. Ale nie tylko.

To najliczniejsza komisja ze wszystkich w gminie.
– Na papierze wygląda to dobrze w rzeczywistości już mniej kolorowo. Podczas wtorkowej komisji  udział wzięła połowa z członków, co jest żenującym wynikiem. Jeszcze bardziej żenujące jest to, że najgłośniej w mediach społecznościowych wypowiadają się ci, których zazwyczaj nie ma. Nie mają wiedzy, nie są kompetentni, a później plotą trzy po trzy. Są radni, którzy od pół roku nie pojawiają się na komisjach. Ja ich nazywam słupami soli. Nie odzywają się podczas sesji, nie biorą udziału w życiu gminy, nie prezentują żadnego stanowiska, podczas głosowań najchętniej wybierają opcję „wstrzymuję się”. Aż żal, że mają mandaty. Część moich kolegów i koleżanek traktuje niestety samorząd jako platformę realizacji własnych ambicji politycznych. To pozoranci.

Irytuje mnie lenistwo i brak odpowiedzialności za bierność w pracy. Mam prośbę do wspomnianych kolegów – przestańcie w końcu samorząd traktować jak piaskownicę i zacznijcie merytoryczną dyskusję na tematy gminne.

Kto konkretnie?
– Krzysztof Karczewski, czy Przemysław Poroszewski. Szczerze mówiąc: zapomniałem już jak wyglądają.

Mocne słowa, nie gryzie się Pan w język…
– Mówię jak jest, zresztą te fakty łatwo zweryfikować. Po prostu irytuje mnie lenistwo i brak odpowiedzialności za bierność w pracy. Mam prośbę do wspomnianych kolegów – przestańcie w końcu samorząd traktować jak piaskownicę i zacznijcie merytoryczną dyskusję na tematy gminne.

Mieszkańcy wnikliwie nie śledzą gminnych komisji, więc zapewne nie mają wiedzy o frekwencji.
– Nie mają czasu na regularne przeglądanie Biuletynu Informacji Publicznej. Wolą wyjść z rodziną na spacer lub oddać się ulubionemu hobby. Ja to rozumiem. Po to wybrali nas, żebyśmy ich reprezentowali i dbali o ich interesy. Mieszkańcy mogą nie wiedzieć, że przed obrady mojej komisji ma prawo trafić najbardziej absurdalny wniosek – np. budowy lotniska, czy stacji kosmicznej NASA.  I często ludzie drżą, czy pod ich oknami nie wylądują zaraz śmigłowce. Trochę to kuriozalne, ale tak jest. Gorzej, gdy tego typu sytuacje wykorzystuje opozycja. I dolewa oliwy do ognia. To jest już podłe.

Co ma Pan konkretnie na myśli?
– Np. sytuację sprzed kilku dni. Grupa mieszkańców gminy wraz ze wspomnianymi radnymi ogłosiła – rzecz jasna za pośrednictwem Facebooka – manifestację podczas najbliższej sesji przeciwko głosowaniu w sprawie wyrażenia zgody na budowę magazynów firmy Panattoni w Mirkowie. Tylko, że my jeszcze nawet wniosku nie dostaliśmy, więc formalnie nie ma tematu. Ale znowu – ktoś już coś słyszał w kuluarach, ktoś inaczej zrozumiał, jeszcze inny przekręcił, a przez media społecznościowe zdążyła przelać się fala hejtu. Po co? Nie wiem. Od początku kadencji obecny wójt oraz klub radnych Bliżej Ludzi, do którego należę, deklarują chęć dialogu i otwartość na spotkania, ale bardziej spektakularne jest przecież pomachanie flagami przed urzędem.

To nie pierwsza manifestacja, wcześniejsza dotyczyła tzw. sprawy ustalenia warunków pod budowę zakładu przetwórstwa elektroodpadów w Łosicach. Rozmawialiście w tej sprawie z mieszkańcami?
– Spotkania odbywały się zarówno w urzędzie, jak i w terenie. Szczerze informowaliśmy o sytuacji, jaką zastaliśmy po poprzedniej władzy oraz o krokach jakie podejmujemy na każdym etapie. Manifestacja, o której pan mówi była kuriozalna. Grupa kilku mieszkańców wystawiła transparenty przed urzędem, zaprosiła konkretne media, zrobiła kilka fotek na wspomnianego Facebooka i ślad po nich zaginął. Nawet wyszedłem, żeby zaprosić ich do środka na obrady sesji, bo było dość zimno, ale… nikogo już nie zastałem. Oprócz porozrzucanych transparentów.

Od początku kadencji obecny wójt oraz klub radnych Bliżej Ludzi, do którego należę, deklarują chęć dialogu i otwartość na spotkania, ale bardziej spektakularne jest przecież pomachanie flagami przed urzędem.

A jutro mieszkańcy również dostaną zaproszenie?
– Oczywiście, mogą czuć się zaproszeni w tym momencie. Złożę nawet wniosek formalny do przewodniczącej Rady Gminy o oddanie im głosu. Konkretnie chyba Panu Leszkowi Kędziorowi, który jest niezwykle aktywny w tej jak i innych sprawach niemerytorycznie omawianych na Facebooku.

Ale to chyba dobrze, że mieszkańcy wyrażają chęć udziału w dyskusji.
– Nawet doskonale. Raz jeszcze powtarzam – poprosimy ich nawet żeby jasno wyartykułowali swoje zarzuty. Natomiast ja mam wrażenie, że to kolejna burza w szklance wody. Raz jeszcze podkreślam – formalnie nie ma tematu, więc albo ktoś wie więcej niż my, albo ma cel polityczny w tych manifestacjach, bo inaczej tego nie nazwę. Wspomniałem choćby pana Leszka Kędziora, który zna nas wszystkich i ma do nas telefony. Chyba jednak pochłonęły go na tyle media społecznościowe, że już tylko tam możemy się spotkać. 

Media społecznościowe to przekleństwo samorządów?
– Nie. To dziś jedno ze źródeł komunikacji. Tylko w rękach nieodpowiednich ludzi staje się niebezpiecznym narzędziem w dyskusji. Dzisiaj zza klawiatury można szybko i bezceremonialnie nawtykać każdemu. Obrazić i sponiewierać, zmanipulować rzeczywistość. Nawrzucać prezydentowi, wójtowi, radnemu, sołtysowi, aktorowi, sąsiadowi. Eskalowanie emocji z kolei prowadzi do takich sytuacji jak w Gdańsku (śmierć prezydenta Pawła Adamowicza po ataku nożownika – przyp. red.), czy choćby ostatnio z Oleśnicy. Przerażające.

Zostawmy internet, skoncentrujmy się na tym, co udało się już robić, a trzeba  oddać, że kilka spektakularnych projektów za kadencji obecnej władzy zostało zrealizowanych – jak choćby wielomilionowej wartości przebudowa ul. Wiejskiej w Długołęce, czy budowa żłobka i przedszkola w Kiełczowie.
– Z tego się bardzo cieszymy. Nasz samorząd zdobył nawet nagrodę w prestiżowym plebiscycie „Modernizacja Roku i Budowa XXI wieku” w kategorii obiekty edukacji i szkolnictwa. Nie chcę być monotematyczny, ale wspomniani już przeze mnie wcześniej radni byli przeciwko zabezpieczeniu środków z budżetu na budowę żłobka i przedszkola, twierdząc, że 29 milionów złotych to za dużo.  Okazało się jednak, że podobne środki wydano na taki obiekt w Borowej wybudowany metodą tradycyjną  –  co skrzętnie wyliczył inny radny poprzedniej kadencji Stanisław Azarewicz. Konsekwencja i upór wójta Wojciecha Błońskiego sprawiły jednak, że udało się w niemal rok w systemie „zaprojektuj-wybuduj” postawić spektakularny obiekt w technologii modułowej. A co najważniejsze bezpieczny i zabezpieczający prawie 500 miejsc dla naszych pociech w gminnym żłobku i przedszkolu. Dodatkowo niemal 10 milionów złotych na funkcjonowanie placówki zostało pozyskanych ze środków zewnętrznych. To rzecz jasna kropla w morzu działań, by wspomnieć modernizację szkoły w Długołęce, budowę świetlicy w Siedlcu, wiele wyremontowanych dróg, czy pomysł budowy w każdej miejscowości chodników i ciągów pieszo-rowerowych, takich, jakie powstały już w Pietrzykowicach, Brzeziej Łące, Borowej, Kamieniu, czy Długołęce.

Rozmawiał Piotr Kos

Fot, Archiwum prywatne M. Zapióra

Podobne artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close